Chyba znalazłam sposób na jesienne smuteczki. Wprawdzie jeszcze się nie pojawiły, ale nawet gdyby chciały - już nie mam na nie czasu. Dzięki
Kankance zapisałam się na kolejną zabawę SAL, o tu:
u Ani. Projekt będzie polegał na wyszywaniu jednego domku co miesiąc, aż powstanie cały kalendarz:) Plus tej zabawy jest taki, że w odróżnieniu od Round Robin robimy pracę "dla siebie" i nie trzeba nic wysyłać:) Na szczęście wszystko to startuje dopiero od stycznia, jest więc czas na wymyślenie formy dla haftu, dobranie materiału i mulin.
To nie koniec wspólnych projektów!
Olga (dzięki której całkiem niedawno zyskałam nowe
biscornu) wymyśla kolejną rzecz, tym razem jest to igielniczek o ciekawej nazwie "zigougou", z wyszukanych grafik wnioskuje, że będzie baardzo ciekawie coś takiego zszyć:))
Ponieważ łącznie tych wspólnych projektów zrobiło mi się już cztery, dodałam nową sekcję na blogu - żeby samej się w tym nie pogubić!
Na szczęście całkiem niedawno pojawił się u mnie mały, fioletowy pomocnik:
(na zdjęciu złapany tuż przedtem, jak próbuje czmychnąć pod szafę)
Jest to moja wygrana (pierwsza!) w candy zorganizowanym przez
Skanutka. Kocuch jest super miękki i nie marudzi - nawet gdy jest wykorzystywany w charakterze poduszki:))